Trudno zgodzić się z argumentem Raducanu, że lepiej, aby czołowe tenisistki świata nie narzekały na kalendarz, bo to zły przykład dla młodych zawodniczek. To tak, jakby 50 lat temu powiedzieć legendarnej Billie Jean King, aby nie walczyła o równe zarobki w świecie tenisa, bo to źle wpłynie na dziewczynki, które zaczynają grać w tenisa. Ten sposób myślenia nie rozwiązuje problemów, z jakimi boryka się kobiecy sport - pisze Dominik Senkowski ze Sport.pl.