Czego się boję
Żyjemy w epoce kompletnej dewaluacji strachu. Stare strachy, strach metafizyczny przed potęgą Boga, strach przed morowym powietrzem, wojną i zniszczeniem praktycznie przestały się liczyć.
Żyjemy w epoce kompletnej dewaluacji strachu. Stare strachy, strach metafizyczny przed potęgą Boga, strach przed morowym powietrzem, wojną i zniszczeniem praktycznie przestały się liczyć.
Czy w świecie geopolitycznych starć, wojen handlowych, które mogą przerodzić się w nowe konflikty militarne, polskie siły zbrojne dają nam dziś poczucie bezpieczeństwa? A może wciąż powielamy błędy sprzed 80 lat?
Kresy to kraina geograficzna, historyczna i bez wątpienia literacka. Przede wszystkim to jednak mit: bardzo polski, wciąż żywy i boleśnie współczesny.
17 sierpnia 1939 r. Joseph Goebbels napisał w swoim pamiętniku: „Wojna oczekiwana jest z niejakim fatalizmem. Uniknięcie jej graniczyłoby z cudem". Minister propagandy III Rzeszy, podobnie jak większość kierownictwa państwa, wcale tej wojny nie chciał.
Ryszard Czarnecki, europoseł PiS Trumpa zwalcza ten sam establishment, który zwalcza i polski rząd. To wystarczy, by mieć poczucie solidarności.
We wrześniu 1939 r. brytyjskie lotnictwo nie zbombardowało Berlina, a armia francuska nie podjęła ofensywy przeciwko III Rzeszy, choć takie były sojusznicze zobowiązania Anglii i Francji wobec Polski. Dlaczego?
II wojna światowa: Udział Bratysławy w inwazji na Polskę wciąż skrywa się w długim cieniu Berlina i Moskwy.