Arena Gliwice odleciała po dreszczowcu. Środkowi katami USA, wejście smoka Semeniuka
To była definicja rollercoastera. Mecz polskich siatkarzy z Amerykanami w mistrzostwach świata - tak jak w 2018 roku - znów był dreszczowcem w pięciu aktach, choć tym razem tawką był półfinał. Kibice jeszcze przed pierwszą piłką stworzyli świetną atmosferę, ale Arena Gliwice odleciała dopiero po wygranej 3:2. Katem rywali okazali się środkowi Jakub Kochanowski i Mateusz Bieniek, których wspomógł Bartosz Kurek. Kamil Semeniuk z kolei zaliczył wejście smoka w tie-breaku.