Nie można postawić przed rywalem trudniejszego zadania niż to, które ZAKSA Kędzierzyn-Koźle narzuciła teraz Jastrzębskiemu Węglowi. Andrea Gardini nie nadążał już chyba nawet za piłkami, które po braku przyjęcia zmierzały na stronę rywali i dawały im praktycznie darmowe punkty. Porażka 0:3 po koncercie rywali boli jeszcze bardziej, jeśli mistrzowie Polski pomyślą o tym, że awans do finału Ligi Mistrzów zapewni im już tylko cud w rewanżu.