Pięć szybkich wniosków: Karabach – Lech 5:1
...
The post Pięć szybkich wniosków: Karabach – Lech 5:1 first appeared on KKSLECH.com - KKS Lech Poznań.
Pięć szybkich wniosków to cykl opisujący w skrócie dany mecz Lecha Poznań. Jeszcze przed przedstawieniem plusów i minusów danego spotkania, analizy meczu, statystyk pomeczowych, analizy gry danego zawodnika czy wyboru najlepszej akcji w wykonaniu Kolejorza, prezentujemy pięć szybkich pomeczowych wniosków. Kilkadziesiąt minut po każdym meczu na gorąco pięć spostrzeżeń na temat występu drużyny i poszczególnych piłkarzy.
Wymarzony początek i szybka odpowiedź
Początek rewanżu był marzeniem. Lech zdobył swoją najszybszą bramkę w europejskich pucharach, która padła po bardzo dobrym przejęciu piłki w środku pola. Równie dobrze zachował się Joao Amaral, który zaraz po jej przejęciu prostym zagraniem wypuścił Kristoffera Velde. Skrzydłowy Lecha po zejściu do środka zachował się doskonale, bez namysłu oddał strzał z gorszej lewej nogi zdobywając premierową bramkę w niebiesko-białych barwach. Poznaniacy wykonali więc cel minimum, strzelili gola, zdobyli bramkę w dobrym momencie po którym Karabach chcąc awansować bez dogrywki potrzebował już trzech trafień. Niestety rywal równie szybko strzelił gola na 1:1, który padł przy biernej postawie naszych zawodników. Michał Skóraś, Pedro Rebocho, Antonio Milić czy asekurujący nie wiadomo kogo Radosław Murawski byli zbyt mało zdecydowani w dojściu do Kadego, który dał radę najpierw ułożyć sobie piłkę na lepszej lewej nodze, a później uderzyć tak jak chciał. Tego gola można by uniknąć, gdyby Lech był bardziej zdeterminowany w odbiorze piłki, samo ustawienie się na 15-20 metrze to za mało, żeby poradzić sobie z technicznie grającymi gospodarzami.
Nie było źle. Do 42 minuty
Po stracie gola niestety niewiele się zmieniło. Karabach nadal zbyt swobodnie rozgrywał piłkę, lechici nie stosowali pressingu, skupili się na odbiorze piłki dopiero w okolicach 20-25 metra przed naszą bramką. Karabach grał za szybko, był bardzo pewny siebie i kasował nasze pojedyncze kontry zdecydowaną grą na pograniczu faulu. Gospodarze taktycznie byli bardzo dobrze przygotowani, wierzyli w zdobycie kolejnego gola, mały dołek złapali po 25 minucie gry. Wtedy mecz się wyrównał, lechici mieli boiskową kontrolę, ataki Karabachu na chwilę osłabły i można było nad nim zapanować. Wówczas wydawało się, że poznaniacy wytrwają z remisem do przerwy co będzie dobrym wynikiem dającym jeszcze więcej nadziei na awans. Niestety, Lech stracił gola do szatni, znowu go stracił, trzy dni wcześniej w identycznym momencie spotkania bramkę wbił nam Raków. Przy trafieniu na 2:1 zawinił przede wszystkim bramkarz Artur Rudko, który źle wyszedł do piłki zawalając gola złą interwencją. Nie popisał się również ospały w tej sytuacji Lubomir Satka. Karabach strzelił gola w momencie, w którym nic na to nie wskazywało.
Spalony i totalna dominacja
Początek drugiej połowy nie był dobry w naszym wykonaniu. Lech nadal był zbyt mało zdecydowany, przegrywał pojedynki 1 na 1, Karabach lepiej wyglądał fizycznie mając przede wszystkim jasny plan. Azerowie trzecią bramkę strzelili po kolejnym błędzie Rudko, który wypluł piłkę przed siebie po uderzeniu z rzutu wolnego. Należy jednak zaznaczyć, że w tej sytuacji był spalony, VAR cofnąłby gola, gdyby był na tym meczu. Niestety po bramce na 3:1 lechici zupełnie się posypali. Będąc słabsi fizycznie pod względem taktycznym przestali istnieć, druga linia nie pomagała obronie, brakowało asekuracji, ponownie bardziej zdecydowanej gry w odbiorze, gol na 4:1 był na to najlepszym przykładem. Wtedy szybki Kady ośmieszył naszą defensywę, ośmieszył Rudko, który przepuścił futbolówkę pomiędzy nogami, podobnie było przy bramce na 5:1, kiedy poznaniacy już zupełnie nie wiedzieli, co się dzieje. Lech był już wtedy rozbity, stoperzy w postaci Lubomira Satki i Antonio Milicia kręcili się w polu karnym służąc Azerom za tyczki. Przeciwnik już przy stanie 3:1 poczuł, z kim gra, awans miał w kieszeni, nie zadowolił się tym prowadzeniem, tylko na nasze nieszczęście dążył do kolejnych trafień. Lech był dla Karabachu tylko sportowym tłem. Chcąc pokonać takiego rywala należało być bardzo dobrze przygotowanym taktycznie. Po odejściu Macieja Skorży w tym elemencie nie jesteśmy już tak dobrzy, jak wcześniej.
Zasłużone odpadnięcie
Lech Poznań odpadł w pełni zasłużenie. Już w pierwszym meczu niespodziewanie został zdominowany, wygrał fartem, przypadkowo, niestety nie było to zwycięstwo osiągnięte taktyką a szczęściem, które szybko się skończyło. Na końcu zawsze wygrywa futbol, Karabach Agdam na lepszych piłkarzy od Mistrza Polski, nie ma nowego trenera, jest zespołem doskonale przygotowanym pod względem taktycznym, w którym funkcjonują automatyzmy, które u nas rozregulowały się po zmianie szkoleniowca. Azerowie dali Lechowi prawdziwą lekcję europejskiego futbolu. Pokazali, ile mu brakuje do II rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów i gdzie mieliśmy braki. Obnażyli wszelkie nasze słabości, pokazali siłę kadry Lecha Poznań, jego ławkę, z której do wejścia na murawę mało kto się nadawał. Siedzieli na niej zawodnicy słabi, młodzi lub nieprzygotowani przez późne dołączenie do drużyny. Kolejorz zderzył się ze ścianą, w Polsce dawno nikt go tak nie rozbił, nie zdominował, w naszej lidze nie ma po prostu tak silnych piłkarsko zespołów, które do tego byłyby aż tak dobrze przygotowane taktycznie. Ten, kto nie wiedział, z kim mierzy się Mistrz Polski, mógł dziś zobaczyć siłę Karabachu na własne oczy, nie ma żadnego przypadku w grze tego klubu w fazach grupowych europejskich pucharów nieprzerwanie od 8 lat.
Co teraz?
Lech Poznań nie był faworytem w tym dwumeczu i nie był rozstawiony m.in. przez brak rywalizacji na arenie międzynarodowej zeszłego lata. Odpadnięcie z Karabachem Agdam nie jest żadnym wstydem, wstydem jest już rozmiar porażki w Baku, który nie powinien mieć miejsca. Mieliśmy pecha w losowaniu I rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów, na murawie o żadnym pechu już nie mogło być mowy. Kolejorz był gorszy, dlatego spadł do II rundy kwalifikacyjnej Ligi Konferencji, w której znowu będzie miał trudnego rywala. Będący na podobnym poziomie sportowym i finansowym Slovan Bratysława? czy znajdujące się w świetnej formie Dinamo Batumi, które już zimą ograło Kolejorza w sparingu? W środę o 19:00 dojdzie do rewanżu w Gruzji, tydzień temu na Słowacji padł remis 0:0. Pierwszy mecz z przegranym w tej parze odbędzie się 21 lipca przy Bułgarskiej. Wcześniej w sobotę o 15:00 zagramy u siebie ze Stalą, gdzie ciężko sobie wyobrazić brak zwycięstwa. Lech Poznań musi szybko się pozbierać, to dopiero początek sezonu 2022/2023 a już nie ma marginesu błędu.
> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <
The post Pięć szybkich wniosków: Karabach – Lech 5:1 first appeared on KKSLECH.com - KKS Lech Poznań.