O zawodniczkach Stefano Lavariniego podczas środowego półfinału mistrzostw świata trudno było nie pomyśleć. "To mogły być Polki"? Mogły, ale teraz lepiej być z nich dumnym. I zauważyć ostateczny dowód na to, że przeciwko Serbkom, teraz już nie tylko obecnym mistrzyniom świata, ale i tegorocznym finalistkom rozgrywek, weszły na poziom światowej czołówce. A ten obrazował poziom gry najlepszej atakującej świata, Tijany Bosković.