Jeden z odłamków przebił lodówkę na wylot. Urszula krzyczała: Mamo, dobij mnie!
Przed domem w lubuskiej wsi Siecieborzyce ktoś zostawił paczkę. Zbliżały się święta. To nie był jednak prezent, lecz śmiercionośny pakunek. Urszula (31 l.) przyniosła paczkę do domu. Obok była jej córeczka i synek, a także mama Karolina. To wtedy doszło do wybuchu. 31-latka i jej dzieci zostali ciężko ranni. Cierpiąca Urszula błagała o jedno: Mamo, dobij mnie!