Sposób, w jaki PZPN wybiera selekcjonera, nie dodaje mu powagi. Brakuje jasnych kryteriów, kandydaci mają ze sobą niewiele wspólnego, prezes Cezary Kulesza podrzuca nazwiska polskich trenerów, którzy nijak na selekcjonerów nie pasują. Wygląda to tak, jakbyśmy chodzili od komisu do komisu i przyglądali się raz osobówkom, raz busom, stwierdzając jedynie: "Ten całkiem ładny. Może kupimy" - pisze Dawid Szymczak ze Sport.pl.