Ojciec zabitego w Szwecji Michała przyleciał na miejsce zbrodni. "Ponoć syn chciał wyrwać mu broń..."
— Zadzwoniła córka. Powiedziała: "tatusiu, stało się nieszczęście, zastrzelili Michała". Nie mogłem w to uwierzyć... — opowiada łamiącym się głosem pan Jerzy Janicki. Mężczyzna mieszka teraz w Polsce, ale nie może czekać spokojnie w domu. Przepełniony rozpaczą i bólem wsiadł do samolotu do Sztokholmu i prosto z lotniska przyjechał zobaczyć miejsce, w którym młodociani bandyci z zimną krwią zabili jego syna.