Raków znów zaimponował. Tym większy niedosyt! Ale przy karnym sztuczka na medal
Znów przy dwubramkowym prowadzeniu można było wyobrażać sobie Raków Częstochowa grający o fazę grupową Ligi Mistrzów. Ale znów radość ze zwycięstwa została ostatecznie zmącona straconą w końcówce kontaktową bramką (2:1). Jest więc jak po pierwszym meczu z Karabachem - optymizm miesza się z niedosytem. I oby po rewanżu emocje też były podobne, bo Raków zasługuje na awans.